"Bond. James Bond"
Jak zapewne domyślacie się po tytule, ten post całkowicie poświęcam ostatniej części kultowej serii filmów o agencie 007 - James'ie Bond'zie. Niedawno swoją premierę ujrzał 23 film z tej serii, czyli Skyfall. Pewnie niektórzy z Was widzieli już tę produkcję, jednakże ja dopiero dzisiaj miałam tą przyjemność i powiem szczerze, że jestem ZACHWYCONA!
Pierwszy raz, James nie jest tylko takim agentem i koniec kropka, ale również są poruszone te wątki osobiste, co bardzo mi się spodobało :) Dodatkowo niezwykłe efekty (np. spadające metro), które jeszcze przy dobrym, kinowym nagłośnieniu sprawiają, że czujesz się jakbyś był na miejscu Bond'a. Najpierw zastanawiałam się z moją mamą do czego nawiązuje "skyfall" i co w ogóle znaczy "fall", ale pod koniec filmu wszystko się wyjaśniło, a teraz, po tłumaczu google już całkowicie! :) Jak zawsze, dziewczyny Bond'a grzeszyły urodą, ale nie były tak do końca cały czas u jego boku, co mi bardzo odpowiadało. Wątek (E)M oraz Raoul'a Silvy nawet mnie zaskoczył, ale cóż tu nie mówić... Coraz to w innym niespodziewanym momencie działo się coś zaskakującego! Jednakże niektóre sceny były pouczające i mówiły o sprawach ważnych dla każdego z nas.
Szczerze mogę powiedzieć, że gdyby nie muzyka, Bond, nie byłby Bond'em. "tymtyrytydy, tymtyrytydy" oraz piękna piosenka Adele, całej ekranizacji nadały tego smaku. Cała ta niepewność i wzrastająca adrenalina widza, to w szczególności zasługa orkiestry, która trochę potocznie mówiąc, dawała tak jak w filharmonii :) Stwierdzam, że to najlepsza cześć agenta "Jej królewskiej mości"!
A na koniec (bo nie chcę Wam zdradzać całego filmu) urzekająca piosenka Adele - Skyfall:


Cóż, nie widziałam, ale zachęciłaś do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja-07 zgłoś się!!!
OdpowiedzUsuń