- ciemno, nie było żadnych lampek, kolorowych światełek
- głośno, by osoba stojąca pół metra od ciebie coś zrozumiała, musiałeś krzyczeć trzy razy
- nie było z kim tańczyć (tak... chłopaków z naszej klasy było aż czterech!)
Nie wiem jak, ale przez całą dyskotekę, jako tako utrzymały mi się loki na głowie, chociaż nie było to to, co po ściągnięciu papilotów, z którymi męczyłam się 2,5 godz. Jednakże pryśnięcie odrobiną lakieru podtrzymało moje włosy i tak gdy wróciłam do domu, jeszcze jakieś oznaki fal było widać :) Na tę okazję (a okazja jest; dyskoteka w mojej szkole raz na półrocze...) włożyłam krótkie jeansowe spodenki, które bardzo lubię. Niestety u mnie z krótkimi shortami jest problem, gdyż w damskiej rozmiarówce nawet XS/34 jest w biodrach za duże, więc w takie spodnie zaopatruję się w sklepach dziecięcych, tu: Smyk. Bluzka, o której wspominałam poprzednio świetnie się sprawiła - była luźna, więc nie było mi gorąco od tańca, dodatkowo miała cekiny, a dyskoteka bez cekinów to nie dyskoteka :) Zakolanówki kupiłam ostatnio w Calzedoni i chociaż trochę na mnie za duże, bardzo ładnie się prezentują.
Zdjęcia niestety robione na szybko, dlatego są nieco niewyraźne:
Podkolanówki tak naprawdę mają kolor brązu/beżu
bluzka & różowa bransoletka - House
spodenki jeansowe - Smyk
zakolanówki - Calzedonia
bransoletki brązowo-złote - Stradivarius
pasek - no name
ale jesteś śliczna :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńładnie ;) muszę sobie zakolanówki kupić.
OdpowiedzUsuńśmiesznie tylko te włosy wyszły :P
świetna bluzka :)
OdpowiedzUsuń------------------
www.qamille.blogspot.com