Dzisiejszy "outfit" (bo nie wiem czy można to tak nazwać) zrobiony spontanicznie w Słowacji jest bardzo prosty i plażowy. Jako, że miałam do dyspozycji chustę mojej mamy, która pochodzi wprost z Brazylijskiego bazaru stwierdziłam, że nada ona uroku całej stylizacji. Nie miałam czasu lecieć do hotelu po bransoletki czy wisiorki, więc poradziłam sobie bez nich. Niestety cały efekt psuje czerwony zegarek, a raczej czip, który na terenie basenów musiałam nosić. Z nim dostanę się wszędzie, bez niego - nigdzie. Wyobraźmy sobie, że go nie ma i jest tylko mój chudy nadgarstek :) Wracając do outfitu, a szczególnie do chusty chciałabym zaapelować, że jeśli posiadacie taką i wala się ona bezczynnie po szafie wykorzystajcie ostatnie dwa tygodnie wakacji: pojedźcie na plażę i zaprezentujcie się w tym słodkim cudeńku! Jednakże nie wiele osób ma możliwość bycia w Brazylii, więc posilić możecie się zwykłą chustą, a dla bardziej odważnych polecam przyozdobić ją samemu. Taka rzecz posłuży Wam jako sukienka, spódnica, turban, a nawet "strój plażowy", ale to już dla bardziej wtajemniczonych ;) Ja skorzystałam z prostego upięcia na szyi i kiecka gotowa!






chusta - Brazylijski bazar
strój plażowy - Cubus
Ps. Chcecie byśmy z Michelą nagrały jakiś filmik (videoblog) albo odpowiedziały na Wasze pytania? :)
świetny blog! obserwuję i zapraszam do mnie, właśnie trwa konkurs:)!
OdpowiedzUsuńmayuu-mayu.blogspot.com
Czip na nadgarstku wcale nie psuję , pasuję do stroju kąpielowego ^^ Świetna chusta ;D
OdpowiedzUsuńObserwuję , może zaczniesz obserwować mojego bloga , lub dodasz komentarz ?
Zapraszam do mnie : szalone-moje-zycie.blogspot.com
Bardzo praktyczne!
OdpowiedzUsuńwww.kaarina-blog.blogspot.com