Weszłam do tej wieży wielkimi, brązowymi drzwiami i co mnie zastało?! Nawet ładne pomieszczenie, wymalowane ściany, krzesła ustawione pod ścianą, niezła podłoga. Ubrałam gumowe rękawiczki, które wcześniej dała mi mama, przebrałam buty, na zniszczone trampki i poszłam za wszystkimi na schody. Już na pierwszym schodku zastała mnie mała niespodzianka - nieżywy gołąb, a dalej... schody i dosłownie wszystko na korytarzu w, że się ładnie wyrażę - gołębich kupach, a zapachy, jak w perfumerii :) No, ale cóż... Przecież się nie wycofam.
Z Luną na przydzielenie nam pomieszczenia do sprzątania, czekałyśmy jako ostatnie, a zostało nam oczywiście najlepsze :) Dwa pokoje z toaletą (nie chcielibyście jej widzieć), a w jednym pomieszczeniu następny nieżywy gołąb, chyba przyjaciel tego ze schodów. Na szczęście Luna sama wzięła go usunęła na korytarz, a później zaczęło się wielki sprzątanie - zbieranie pajęczyn (co ja porównywałam do wełny, z której można zrobić sweter), zamiatanie kurzu ze ścian, podłogi i okien oraz zbieranie tych wszystkich gruzów i odpadającego tynku. Później z ładnego biało-czarnego dywanu na korytarzu (chyba wiecie o co chodzi ;)) zbierałyśmy "to coś". Nie wierzę, że tam przeżyłam, ale jak wyszłam z tego budynku, to byłam po prostu w jednym wielkim kurzu.
Pociesza mnie jedynie to, że takiego przyjaciela nie miałyśmy tylko my z Luną. Nasi znajomi w sąsiednich pokoi zaznajomili się z butelką piwa (pełną), która swoją ważność utraciła w 2007 roku, jakieś zderzaki, pozbijane szyby, biurka, nitki, mały rowerek (co to właściwie było?!) i wiele, wiele innych. A Wam nie życzę, żebyście kiedyś coś takiego sprzątali.
Ps. Niedługo znowu moje długie rozpisy z tej serii, bo z "odbudowaniem" tej wieży musimy się wyrobić do rozpoczęcia zimy!
wymyta, wykąpana - czysta!
sprzątanie najlepsze! :D
OdpowiedzUsuńSprzątanie git Majonezzz.
Usuń